Nastolatka u ginekologa – jak powinna wyglądać wizyta?

Czy nastolatka może pójść sama do ginekologa?

Jakiś czas temu postanowiłam, że powinnam tworzyć więcej treści dla młodszego grona moich obserwatorek. Jedną z przyczyn jakie mnie zmotywowały do tego, jest fakt, że w Internecie brakuje rzetelnego miejsca z wiedzą medyczną dla nastolatek. Albo inaczej – są takie miejsca, ale przede wszystkim często są one sponsorowane przez danego producenta produktów higienicznych lub też są to miejsca ciężkie do znalezienia i odróżnienia od tych nierzetelnych.

Skąd przeciętna nastolatka ma wiedzieć, kiedy udać się do ginekologa, jeżeli wpisując to zapytanie w przeglądarkę, dostaje skrajnie różne informacje – począwszy od takich, że koniecznie zaraz po pierwszej miesiączce, do takich, że nie trzeba iść do ginekologa do czasu ciąży! Notabene obie te informacje są błędne, ale o tym innym razem.

Czy nastolatka (z prawnego punktu widzenia) może sama pójść do ginekologa?

Niestety, mamy tu nieco tak zwaną szarą strefę, bo są rzeczywiście lekarze, którzy przyjmują dziewczyny niepełnoletnie na wizyty lekarskie bez opiekuna ustawowego. Nie będę dywagować z jakich powodów to robią – czy z chęci pomocy pacjentce, czy z niewiedzy prawnej, czy chęci zarobku, ale musicie wiedzieć, że w Polsce do skończonego 18. roku życia NIE możemy pójść na wizytę sami do lekarza (nieważne czy to dentysta, laryngolog, pediatra, czy właśnie… ginekolog).

Na wizytę lekarską osoba niepełnoletnia (świadomie nie piszę dziecko, bo zdaję sobie sprawę, że np. 17-letnią dziewczynę ciężko nazwać dzieckiem, chyba, że robi to jej mama 🙂 ) musi przyjść razem z opiekunem prawnym (czyli rodzicem, lub opiekunem ustawowym), jednak teraz najważniejsze.

  • Opiekun nie musi być w gabinecie podczas wizyty – wystarczy,  że przyjdzie i wyrazi zgodę na badanie oraz ewentualne wdrożenie leczenia.
  • Jeśli chodzi o pacjentów do 16. roku życia to lekarz musi uzyskać zgodę na badanie i leczenie od rodzica lub opiekuna.
  • Jeśli chodzi o pacjentów pomiędzy 16. a 18. rokiem życia to w tym przypadku lekarz musi uzyskać zgodę na badanie i leczenie od rodzica (opiekuna) oraz od pacjenta.

Jak to rozumieć?

  • Jeżeli masz 15 lat i chcesz iść do ginekologa (a w gruncie rzeczy do każdego innego lekarza również), to musisz iść z rodzicem (opiekunem). Nawet jeżeli nie chcesz, a Twoja mama uważa, że powinnaś pójść na taką wizytę, to według prawa mama może zabrać Cię do lekarza wbrew Twojej woli (myślę, że ginekolog to słaby przykład bo raczej mało który rodzic prowadzi swoje dziecko wbrew woli do ginekologa… Ale dentysta to już lepszy przykład).
  • Jeżeli jesteś pomiędzy 16. a 18. rokiem życia, to musisz na wizytę lekarską pójść z rodzicem (opiekunem), ale masz także prawo nie iść na taką wizytę lub nie poddać się badaniu i/lub leczeniu, jeżeli nie wyrażasz na to zgody.

Zdaję sobie sprawę, że takie prawo nie jest idealne. Mogę sobie wymyślić dziesiątki przykładów, kiedy taka sytuacja prawna jest niekorzystna.

Zacznijmy od sytuacji najczęstszej. Kto z Was po lekcjach w liceum, kiedy rodzice byli w pracy, nie chodził np. do ortodonty? Ja chodziłam sama do dentysty od kiedy miałam kilkanaście lat. Mój dentysta w istocie wtedy postępował niezgodnie z prawem.

Kolejna sytuacja będzie już z mojej działki – 17-letnia dziewczyna miała niezabezpieczony stosunek ze swoim chłopakiem. Jest świadoma, że to może grozić nieplanowaną ciążą. Zgłasza się do ginekologa – postępując zgodnie z obowiązującym prawem, ginekolog nie może pacjentki przyjąć, zbadać ani wystawić recepty – jeżeli nie przyjdzie ona z rodzicem (opiekunem). Powyższa sytuacja pewnie część osób zbulwersuje ale…

Mogę sobie też wyobrazić mniej „kontrowersyjną” sytuację – wyobraź sobie 16-latkę, która nie ma mamy i jej opiekunem jest tata. Dziewczyna wstydzi się powiedzieć tacie, że od kilku tygodni ma upławy i odczuwa dyskomfort w okolicach intymnych. Niestety lekarz nie może przyjąć tej pacjentki bez zgody taty.

Nie mi oceniać prawo, jednak jestem przekonana, że zostało ono stworzone, aby chronić młodych pacjentów, którzy mimo dojrzałości fizycznej być może nie mają wystarczająco dojrzałości emocjonalnej i psychicznej, aby samodzielnie podejmować decyzję o tym, co w życiu jest najważniejsze, czyli o zdrowiu.

Czytając ten tekst pewnie nasuwa Wam się pytanie, jak zatem jest to możliwe, że Wasza koleżanka była sama u ginekologa? Albo czemu Wy od lat chodzicie sami do dentysty po szkole?

Rozwiązania są dwa – albo lekarz „ryzykuje” – trzeba to nazwać wprost ryzykiem, bo jest to działanie niezgodne z prawem, podlegające karze lub nawet utracie prawa wykonywania zawodu. Druga opcja jest taka, że lekarz uzyskał zgodę na badanie i leczenie na poprzedniej wizycie i odnotował to w dokumentacji medycznej.

Częstym, nawet bardzo częstym pytaniem, jakie mi zadajecie w kontekście wizyty u ginekologa, jest to, czy zamiast rodzica waszym „opiekunem” może być siostra, ciocia, czy nawet koleżanka.

Prawnie nie. Prawnie Waszym opiekunem może być tylko rodzic. W razie braku rodziców lub gdy nie mają praw rodzicielskich – jest wyznaczony inny opiekun ustawowy. Możecie oczywiście pójść z siostrą czy ciocią na wizytę, jeżeli ta osoba jest dla Was wsparciem. Będziecie czuli się bardziej komfortowo i bezpiecznie (każdy pacjent ma prawo do obecności osoby trzeciej), ale poza siostrą czy ciocią musi być z Wami rodzic (opiekun) i przynajmniej wyrazić zgodę.

Piszę przynajmniej, bo ponownie chcę to podkreślić – rodzic (opiekun) nie musi być z Wami w gabinecie, chyba że sobie tego życzycie. 

A jak to wygląda w praktyce?

Miałam wiele pacjentek niepełnoletnich i choć przyznam się, że sama byłam u ginekologa mając 17 lat bez mamy – to nigdy nie przyjęłam pacjentki bez zgody rodzica. Na powiedzmy 50 takich pacjentek miałam tylko jedną, która przyszła z tatą a nie z mamą lub opiekunem płci żeńskiej.

Niepełnoletnia pacjentka wchodzi do gabinetu z rodzicem (opiekunem) – w rejestracji przychodni sprawdzane są dokumenty zarówno pacjentki jaki i jej rodzica (opiekuna). Następnie ja, odnotowuję w dokumentacji medycznej, że pacjentka pojawiła się z: mamą, tatą czy opiekunem prawnym. Pytam rodzica, opiekuna czy wyraża zgodę na badanie, pytam pacjentki czy chce, aby rodzic był przy tym jak rozmawiamy. (Najczęściej dziewczyny chcą, aby mama została! Często jest tak, że mama mówi „nie, nie to ja wyjdę” a córka mówi „Mamo, proszę zostań.”). Po badaniu, jeżeli mamy do zaproponowania leczenie (lub nawet receptę na antykoncepcję), musimy ponownie uzyskać zgodę opiekuna na takie postępowanie.

Zdaję sobie doskonale sprawę, że dla pewnego procenta dziewczyn ta sytuacja jest bardzo niekomfortowa. Różnie wychowujemy swoje dzieci – nie każda mama rozmawia ze swoją córką na tematy związane z kobiecością, rozrodczością, seksualnością czy o metodach antykoncepcji lub zapobiegania chorobom przenoszonym droga płciową. Zdaję sobie z tego sprawę. Niestety!

Takie tematy w idealnym świecie nie powinny być tematami tabu… a ten artykuł nie powinien być kontrowersyjny, bo wtedy, w takim idealnym świecie, żadna dziewczyna nie wstydziłaby się powiedzieć „Mamo, tato – pójdźcie ze mną do ginekologa”.

Jedyny wyjątek, kiedy lekarz może zbadać i leczyć pacjenta niepełnoletniego bez jego zgody jest wtedy, gdy jest bezpośrednie zagrożenie życia pacjenta lub sytuacja niecierpiąca zwłoki… W mojej działce będzie to np. poród.

Tak właśnie nie raz przyjmowałam do szpitala niepełnoletnią rodzącą, bez zgody rodzica.

Za sprawdzenie „prawnicze” tekstu dziękuje Kasi Łodygowskiej http://matkaprawnik.pl/

What’s your Reaction?
+1
10
+1
2
+1
3
+1
0
+1
0
+1
1
+1
2

1 komentarz dla “Nastolatka u ginekologa – jak powinna wyglądać wizyta?

  1. Niestety nie żyjemy w świecie idealnym i śmiem twierdzić, że wiele jak nie większość młodych dziewczyn ma problem z przyznaniem się rodzicom do np. decyzji o rozpoczęciu współżycia. W domach nie rozmawia się o tym, stawia się tylko zakazy, wielu z rodziców nie zgodziłoby się iść z córką do ginekologa po pigułki. Dodam, że wg prawa współżycie z dziewczyną >= 16 lat nie jest niezgodne z żadnym prawem. Tym samy taka dziewczyna przez 2 lata nie ma możliwości korzystania z antykoncepcji hormonalnej. Tym samym jest bardziej narażona na niechcianą ciążę. Jest to totalny absurd wg mnie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *