Walka o niezależność kobiet i wielka miłość do Afryki. Rozmowa z Mają Kotala 

Wyobraź sobie, że w czasie miesiączki nie wychodzisz z domu, nie uczestniczysz w życiu towarzyskim ze względu na brak podpasek czy tamponów. Niewiarygodne prawda? Niestety jest to nadal codzienność bardzo wielu kobiet na świecie.

Dziś porozmawiamy z Mają – organizatorką Rajdu Victoria, która obrała sobie za cel walkę z ubóstwem menstruacyjnym w jednym z najbardziej ubogich pod tym względem miejsc – w Afryce. W tym roku (marzec/kwiecień 2024) firma Roger Publishing miała okazję wesprzeć Maję w jej działaniach i mieć swój udział w tym niezwykłym wydarzeniu. Maja opowie nam również kilka ciekawostek ze swojego życia codziennego w Afryce.

Redakcja: Maju, jak zaczęła się Twoja kariera zawodowa? czym zajmowałaś się wcześniej, zanim powstał pomysł Rajdu Victoria?

Droga była długa, ale pokazała mi, że w życiu nic nie dzieje się bez przyczyny. Z Polski do Australii wyjechałam mając 18 lat. Cudem dostałam się tam do szkoły projektowania mody, bo dyrektor tamtejszej szkoły, bez jakichkolwiek egzaminów dał mi szansę na naukę i rozwijanie swoich pasji. Gdyby nie on, nie byłoby mnie tutaj w Kenii. Po ukończeniu szkoły założyłam własną markę i wydawało mi się, że mam już wszystko poukładane.

To wszystko brzmi jak spełnienie marzeń wielu młodych kobiet.

Niestety nie wszystko układało się po mojej myśli. Zaczęły się problemy wizowe, miłosne, finansowe i zrozumiałam, że mój czas w Sydney dobiegł końca. Na szczęście życie bardzo szybko pokazało mi, w którą teraz stronę mam iść. Dostałam pracę w Paryżu jako agent modowy reprezentujący międzynarodowe marki na światowym rynku. Na początku było cudownie. 

Skąd pomysł na Afrykę? Jak zaczęła się Twoja przygoda z tym miejscem?

Tak jak już wspomniałam, w Paryżu było wspaniale, ale z czasem zaczęło mi czegoś brakować. Pieniądze i świat reflektorów nie był wystarczający. Postanowiłam więc podzielić się swoją wiedzą i doświadczeniem z innymi. Pamiętam, że obudziłam się pewnego poranka, po kolejnym szalonym weekendzie w jakimś chateaux [zamku, pałacu – przyp. red.], któregoś znajomego, spojrzałam w lustro i zadałam sobie pytanie: “Co tak właściwie chcesz po sobie zostawić? Drogie sukienki? Czy jednak coś więcej?“

Podróże nie były mi obce. Zwiedziłam dużą część Azji, Europy. Poczułam, że przyszedł czas na Afrykę. Nie chciałam tam jednak pojechać jako turystka. Zrobiłam rachunek sumienia… Dzieci? Nie mam do nich cierpliwości. Studnia? Przecież jej nie wybuduję. Ale mam już prawie 15 lat doświadczenia w branży modowej, dlaczego więc nie podzielić się właśnie tym?

Pracowałam na każdym stanowisku: od modelki, przez stylistkę, projektantkę, aż do agentki, więc od bardziej biznesowej strony. I tak spisałam co wiedziałam i wyjechałam na miesiąc do Ugandy pomóc stworzyć ekonomiczną produkcję płaszczy przeciwdeszczowych uszytych z upcyklingowych worków po cukrze i cemencie.

I tak z czasem narodziło się Sewing Together — program, którego celem jest pomoc kobietom w drodze do niezależności, poprzez aktywizację zawodową. Pierwsza była Uganda, ale to podróż do Kenii rok później spowodowała, że poczułam się jak w domu. To tu w Mombasie założyłam szkołę. To tu mieszkam już prawie 4 lata.

Opowiedz nam o Rajdzie Victoria: na czym polega, czym się zajmujecie?

Rajd Victoria, to moja walka z ubóstwem menstruacyjnym, walka o równość płci, edukacja seksualna i podstawowa wiedza o porodzie i swoim ciele.

Celem rajdu jest zakładanie i wyposażanie mini szwalni, w których odbywają się zajęcia z szycia podpasek wielorazowego użytku na maszynie i ręcznie. W ten sposób daję kobietom wędkę, a nie rybę.

M.K.

Dlaczego podpaski, a nie kubeczki menstruacyjne? A może łatwiej byłoby wysłać do Afryki duże ilości gotowych podpasek?

Kubeczki menstruacyjne wydają się być bardzo dobrym rozwiązaniem, niestety słaba infrastruktura wodno-sanitarna utrudnia zachowanie ich w czystości. Niektórzy uważają również, że aplikując kubeczek, kobieta staje się nieczysta.

Mężczyźni mogą postrzegać to jako zabawkę seksualną albo „owoc diabła”. Dlatego edukacja jest tak ważna, by obalać takie mity.

Jeżeli chodzi o podpaski jednorazowego użytku, są ona zazwyczaj tworzone z plastiku. Kobiety i dziewczynki, nie mając możliwości poprawnej utylizacji, zakopują je w ziemi i tylko możemy sobie wyobrazić, jaka to szkoda dla środowiska. Szacuje się, że podpaska jednorazowego użytku może rozkładać się nawet 500 lat!

Opowiedz nam zatem jak wyglądał tegoroczny Rajd.

W tym roku przejechałam wspólnie z wolontariuszami Kenię, Tanzanię, Malawi i Mozambik. Założyliśmy 8 szwalni. Podróż trwała 35 dni i odbyła się w dwóch grupach. Dziewczyny, których wcześniej nawet nie poznałam, uwierzyły w moją misję i przyjechały pomóc! Były to Ania HS, Daria, Ania B,  Ewa W, Justyna, Ewa P., Roma, Patrycja, Ula oraz jeden mężczyzna Ahmed. Warto wspomnieć, że żadna z powyższych osób nie jest z branży mody! Pokazuje to, że jeśli tylko się chce, można zdziałać cuda. Każda z tych osób szybko nauczyła się szycia ręcznego i demonstrowała różne etapy tworzenia. Często nie porozumiewaliśmy się z uczennicami w tym samym języku, ale to nie przeszkodziło nam połączyć się energetycznie i pokazać, że jesteśmy tam dla tych kobiet.

Jak jesteś odbierana przez społeczność miejsc, w których prowadzisz działania? Czy spotykasz się z oporem ze strony lokalnych mężczyzn?

Ze strony kobiet czułam tylko i wyłącznie wdzięczność. Menstruacja to coś, co łączy kobiety na całym świecie. Nie ważny jest kolor skóry, czy wyznanie. Każda z nas ma co miesiąc miesiączkę. 

Ze strony mężczyzn nie spotkałam może oporu, ale arogancję. Uważają, że ubóstwo menstruacyjne to nie problem, tylko wymysł kobiet, który tak naprawdę nie ma znaczenia. Kobieta przecież zawsze sobie poradzi. A jak nie potrafi, to niech zostanie w domu i nie narzeka! Dlatego w tym roku dołączył do naszego zespołu mężczyzna! Ahmed Rashid, założyciel organizacji społecznej Ykawetu. Przełamywał lody i budował mosty pomiędzy kobietami a mężczyznami, prowadząc zajęcia z edukacji seksualnej, dając przez to przykład, że tabu jest niepotrzebne, a problem jest realny i tylko razem możemy z nim walczyć.

Jakiego rodzaju przeszkody spotykasz na swojej drodze podczas Rajdu?

Największym problemem dla mnie była walka z samą sobą. 35 dni w podróży jest ogromnym obciążeniem dla organizmu, ale nie możesz poddać się w połowie. Byłam jedyną osobą która przejechała cały rajd, pod koniec nie było łatwo. Prowadzenie zajęć czasami dla 600 osób(!) jest wymagające, trudne. Zła dieta, ciągłe zmiany temperatury, niehigieniczne miejsca do spania — to tylko niektóre z przeszkód, które umysł musiał przezwyciężyć. A do tego mrożące krew w żyłach historie kobiet, za które nagle czujesz się odpowiedzialna. Mam na myśli różne rytuały seksualne dokonywane na dziewczynkach, które zaczynają menstruacje. Tego nie odczuwają osoby, przyjeżdżające mi pomóc. Przyznaję, bez nich rajd nie byłby możliwy, ale koniec końców te wspaniałe kobiety wracają do swoich rodzin, domów, pracy, a ja zostaję sama. Z wiadomościami, z prośbami o pomoc, z koszmarami w nocy, że nie robię wystarczająco dużo.

Teraz mieszkasz na co dzień w Kenii. Opowiedz nam, czym różni się życie codzienne w Afryce i tu u nas, w Polsce? Jak Afryka zmieniła Twoje życie? Czujesz się bezpiecznie mieszkając na co dzień w Afryce?

Dużo ludzi pyta mnie o bezpieczeństwo w Afryce, a to w Paryżu przeżyłam dwa ataki terrorystyczne i zostałam okradziona aż 3 razy!
W Kenii najgorsi są naciągacze, którzy widząc mój kolor skóry zawyżają ceny. Ale ich już mam pod kontrolą. Początki były ciężkie, bo nie wiedziałam co ile ma kosztować. Teraz doszłam do takiej wprawy w targowaniu się, że nawet lokalne osoby zatyka z wrażenia.

Życie w Kenii może być (bo to w końcu wybór) zgodne z naturą. Noc i dzień przez cały rok mają prawie tyle samo godzin. Wschód jest zawsze w okolicy 6 rano, więc po pewnym czasie nawet już nie potrzeba budzika. A jeśli przegapi się słońce? To jakiś kogut też się znajdzie, by przypomnieć, że czas wstawać. Ja mieszkam w mieście, więc mam możliwość wyskoczenia po kawę, świeżego rogalika, zrobienia czegoś dla siebie. Potem otwieram szkołę i przychodzą moje dziewczyny, które zawsze są uśmiechnięte. To nie ważne, że w domu nie mają co jeść, nie ważne, że mąż je zdradza, mają uśmiech, walczą o siebie. W Polsce nie ma tego uśmiechu. Po zajęciach mam możliwość wyskoczenia na plażę, ale niestety często pracuje do późna i trudno mi połączyć wszystkie projekty. O 18 jestem tak zmęczona, że pozostaje tylko pójść do pani sprzedającej warzywa po moje ukochane awokado, które czasami jest tak wielkie jak moja głowa, ugotować makaron i pójść spać.

Pracoholizm to jedna z cech mojego charakteru, którą nabyłam w Europie i nawet Afryka nie potrafi tego zmienić ;-). Ale! Życie tam pomogło mi być bardziej szczęśliwą, optymistyczną i cierpliwą!

Jakie są Twoje marzenia, cele związane z Rajdem na najbliższe lata?

Marzę, by za rok przejechać od RPA do Kenii. Za dwa lata Wschód-Zachód. W 2030- 6 miesięcy dookoła Afryki. Potem mam nadzieję na emeryturę (śmiech).

Cudownie byłoby wprowadzić naukę szycia podpasek wielorazowego użytku do szkół! W Kenii jest przedmiot o nazwie HomeScience, czyli stereotypowo wszystko co kobieta powinna wiedzieć o prowadzeniu domu. To zostawiam bez komentarza, ale wyobrażasz sobie co by było, gdyby udało mi się dodać 2 lekcje szycia podpasek? Wtedy już żadna dziewczyna nie czułaby wstydu podczas miesiączki! Wyeliminowałoby to ubóstwo menstruacyjne w Kenii. Nie ma niemożliwego! Zróbmy to!

Zamierzasz kiedyś wrócić do Polski?

Ostatnio zadałam sobie pytanie, dlaczego tak naprawdę wyjechałam.

Wiele osób myśli, że to odwaga. A ja czasami myślę, że to tchórzostwo. Nie potrafiłam być na tyle silna, by w Polsce być sobą.

M.K.

Nie potrafiłam przeciwstawić się “oczekiwaniom społeczeństwa”, więc szukałam kraju, który mi to ułatwi. W Kenii czuję się wolna. Owszem, tu też ludzie się dziwią dlaczego nie mam męża, dzieci, psa, telewizora, auta itp. Ale za tym stoi bardziej ciekawość niż ocena, która nie powoduje, że czuję się z tym źle.

Jak wracam do Polski, mam wrażenie że już nie pasuję do tego świata. Dla mnie nie ma nic lepszego, jak wskoczyć na motor bez butów po pracy, popływać w oceanie, a potem ciągle bez butów iść na zakupy. Mam wrażenie, że Kenia pozwala mi mieć to co najlepsze z obu światów. I to ja wybieram czego chcę, a czego nie chcę.

Więc chyba nie, nie wrócę do Polski. Ale chcę by moje działania były z Polską związane. Chcę pokazać Polakom, że można żyć inaczej i mam nadzieję zainspirować ich do pomagania.

What’s your Reaction?
+1
0
+1
0
+1
0
+1
0
+1
0
+1
0
+1
0

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *