Szczyt kolejnej fali COVID-19. Pacjenci siedzą przed drzwiami gabinetu czekając na wizytę. Kilku seniorów – jeden z „rozchwianą” cukrzycą, kolejny z nowotworem jelita grubego i niedokrwistością, i jeden tydzień od wypisu ze szpitala po wszczepieniu rozrusznika.
Osoby starsze zawsze przychodzą dużo wcześniej, choć są informowani, że sezon infekcyjny to nie jest dobry moment na przesiadywanie pod gabinetem! Mają przychodzić na godziny, ale i tak robią swoje.
Wśród seniorów siedzi jedna młoda i niestety infekcyjna pacjentka.
Lekarz: Dzień dobry, co pani dolega?
Pacjentka: Pani doktor od 3 dni mam kaszel, taki trochę dziwny, gorączkę 38° C, bolą mnie plecy i głowa.
Lekarz: Siedzi pani z taką infekcją – tak po prostu w poczekalni? Trzeba było poinformować rejestrację o infekcji, wtedy przyjęłabym panią bezpiecznie w izolatce. Najprawdopodobniej ma pani COVID-19!
Pacjentka: Pani doktor, ale ja to w zasadzie tylko chciałam potwierdzić. Siedzę w pracy obok dodatniego kolegi. Teraz poszedł na izolację, bo wyszedł mu pozytywny test, ale cały tydzień siedzieliśmy razem. Nie czuję się jakoś tragicznie, chyba nieźle to przechodzę, ale tak chciałam wiedzieć czy też mam.
Test antygenowy oczywiście wyszedł dodatni! Czy pacjentka powinna czekać razem z innymi przewlekle chorymi? Oczywiście że nie, bo niestety naraziła ich na zakażenie.
Osoby z nowotworami, cukrzycą, wieloma chorobami współistniejącymi a przede wszystkim osoby starsze, nadal pomimo zaszczepienia są narażone na ryzyko ciężkiego przebiegu COVID-19.
W tym momencie wystarczyło, by pacjentka poinformowała, że ma infekcję i podejrzewa COVID-19. Zostałaby tak samo zbadana, dostałaby takie same zalecenia, ale wizyta odbyłaby się w izolatce bez niepotrzebnego narażania seniorów.