
Rak prostaty pozostaje jedną z najczęstszych przyczyn śmierci wśród mężczyzn na całym świecie. Dotyka nie tylko seniorów – coraz częściej diagnozuje się go u mężczyzn w wieku 50+. Aż trudno uwierzyć, że dotąd nie dysponowaliśmy metodą, która pozwalałaby jednoznacznie i na wczesnym etapie wykryć chorobę. Przełom przynoszą najnowsze badania międzynarodowego zespołu naukowców, w tym specjalistów z prestiżowego Karolinska Institutet w Szwecji. Wyniki tej pracy dają nadzieję na rewolucję w diagnostyce – dzięki wykorzystaniu sztucznej inteligencji i… zwykłej próbce moczu.
Mocz – klucz do wczesnej diagnozy
Zespół badaczy ze Szwecji, Wielkiej Brytanii i Chin przeanalizował aktywność genów w tysiącach komórek nowotworowych prostaty. Na podstawie tych danych zbudowano cyfrowe modele raka prostaty, które następnie „przesiano” przez algorytmy sztucznej inteligencji. Dlaczego? Pozwoliło to na wyłonienie biomarkerów – cząsteczek, które mogą jednoznacznie wskazać obecność raka, jeszcze zanim pacjent zacznie odczuwać jakiekolwiek objawy. Przetestowano je na ponad dwóch tysiącach pacjentów. Biomarkery w moczu wykazały zdolność do wskazywania obecności i zaawansowania raka prostaty z imponującą dokładnością.
Co istotne, wykryto zestaw biomarkerów, które można zmierzyć nie tylko we krwi czy tkance prostaty, ale – co najważniejsze – w moczu. To ogromny krok naprzód: badanie moczu jest całkowicie nieinwazyjne i bezbolesne. Sam materiał do badania może zostać pobrany w domu.
Lepsze niż PSA?
Dotychczas głównym narzędziem do diagnostyki raka prostaty było badanie poziomu PSA (antygenu sterczowego) we krwi. Problem w tym, że PSA nie jest wystarczająco precyzyjne – bywa, że sygnalizuje nowotwór tam, gdzie go nie ma, lub nie wykrywa go wcale. Nowe biomarkery opracowane przez zespół profesora Mikaela Bensona wykazują zdecydowanie wyższą skuteczność i dokładność. Dzięki nim możemy wcześniej zdiagnozować pacjentów, u których wstępują zmiany i doprowadzić do lepszych rokowań u mężczyzn z rakiem prostaty. Dodatkowy aspekt to zmiejszenie liczby niepotrzebnych biopsji, które bywają bolesne oraz wiążą się z ryzykiem powikłań.
Co dalej? Kiedy nastąpi rewolucja?
Choć wyniki są niezwykle obiecujące, konieczne jest ich potwierdzenie w szeroko zakrojonych badaniach klinicznych. Takie prace już się planuje – między innymi we współpracy z profesorem Rakeshem Heerem z Imperial College London, liderem narodowego programu badań nad rakiem prostaty w Wielkiej Brytanii.
Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, nowa metoda diagnostyczna może zostać wdrożona do rutynowej praktyki klinicznej już w ciągu najbliższych kilku lat.