Dzisiejszy wpis ze wszystkich dotychczasowych jest chyba najbardziej wyczekiwanym, a jednocześnie budzącym najwięcej kontrowersji nie tylko wśród rodziców, ale i samych lekarzy. Postaram się Wam pomóc to zrozumieć na przykładzie mojej osobistej historii „wiedzy o napletku”.
Nie przypominam sobie, abym kiedykolwiek na studiach zagłębiała się w temat chłopięcych napletków. Może wynika to z tego, że zarówno chirurgię dziecięcą ,jak i część pediatrii zaliczałam w Hiszpanii, a może z tego, że temat był zbyt „błahy”.
Ze studiów wyniosłam taką wiedzę, że stulejka to zwężony napletek i chyba, że powinien być odprowadzalny do 2. roku życia. Na stażu podyplomowym, na pediatrii pracowałam z doktorem, który uważał, że napletek trzeba odprowadzać i pamiętam, że dokładnie tłumaczył też rodzicom technikę, jak to robić (swoją drogą, kiedy już potrzebna jest interwencja, nadal korzystam z tych rad, bo są świetne i przedstawię je poniżej).
Odprowadzanie napletka
Kiedy rozpoczęłam specjalizację w oddziale pediatrii, chłopcy którzy trafiali do szpitala, najczęściej z powodu zakażeń układu moczowego, mieli wskazania do tego, żeby z wąskim napletkiem coś zrobić. To mnie utwierdzało w przekonaniu, że odprowadzać napletek należy od początku. W międzyczasie z różnych stron pojawiały się głosy, żeby nic nie robić, że to normalne. Na jednej z konferencji usłyszałam, że tak naprawdę jak chłopiec wejdzie w okres dojrzewania to siłą rzeczy napletek się ściągnie. Nie było to jednak dla mnie zbyt przekonujące. Jestem typem, który bazuje na faktach i silnych podstawach merytorycznych, nie na opiniach.
Przełom w moim pojmowaniu problemu miał miejsce w 2015 roku podczas wykładu chirurga dziecięcego prof. Macieja Bagłaja, który poza żartobliwym stwierdzeniem, że zdrowy napletek jest najczęstszym obiektem przemocy wobec małych chłopców, bardzo dokładnie wyjaśnił na podstawie fizjologii dlaczego postępowanie powinno być takie a nie inne. Dodam, że to postępowanie jest zgodne z aktualnymi zaleceniami dlatego też polecam je rodzicom moich pacjentów i Wam.
Zacznijmy może od paru anatomicznych podstaw (żeby rodzice chłopców i dziewczynek czuli, że są równo traktowani). Poniższy rysunek przedstawiają budowę zewnętrznych narządów płciowych męskich. Oczywiście, wygląd ten będzie zmieniał się wraz z wiekiem. I o tym też troszkę napiszę w kontekście samego napletka.
Jak dbać o higienę?
Całą okolicę trzeba myć, tym samym środkiem co resztę skóry, im łagodniejszy tym lepszy, trzeba unikać preparatów podrażniających delikatną skórę w tym obszarze. A czy odciągać napletek? No właśnie, tu się zatrzymam na małą lekcję fizjologii.
Zaraz po urodzeniu blaszka wewnętrzna napletka całkowicie przylega do żołędzi prącia. U zdecydowanej większości chłopców nie ma żadnej przestrzeni podnapletkowej a co za tym idzie jego odciągnięcie jest niemożliwe. Dane naukowe mówią, że po urodzeniu napletek można odciągnąć zaledwie u 4% chłopców. Wraz z upływem czasu napletek dojrzewa – poszerza się jego ujście i staje się bardziej mobilny. Dzieje się tak za sprawą przede wszystkim złuszczania nabłonka blaszki wewnętrznej jak i występujących w okresie noworodkowym i niemowlęcym spontanicznych wzwodów (pamiętajcie, że to normalne u małych chłopców i nie ma nic wspólnego z aktywnością seksualną).
W związku z tym powoli zaczyna się wytwarzać przestrzeń podnapletkowa – najpierw w okolicy ujścia napletka i ujścia cewki moczowej i potem coraz bardziej w kierunku podstawy. W tym okresie normalnym i fizjologicznym jest, że można odsłonić zaledwie kawałek żołędzi prącia, a reszta wydaje się być przyklejona. Z czasem to przyklejenie powinno być coraz mniejsze, aż do możliwości całkowitego odsłonięcia żołędzi prącia. Co jest ważne – nie ma sztywnej granicy wieku, do której powinno to nastąpić.
Większość autorów mówi o 4. roku życia – w tym wieku u około 90% chłopców napletek jest całkowicie odprowadzalny. Wydaje się jednak, że większe znaczenie w tej kwestii ma moment nabycia pewnej samodzielności w zabiegach higienicznych przez samego chłopca, ale o tym zaraz.
Stulejka
Kolejnym ważnym aspektem, który chciałabym wyjaśnić to, że nie każdy wąski i nieodprowadzalny napletek jest stulejką. Co prawda w piśmiennictwie funkcjonują jeszcze sformułowania stulejka fizjologiczna i stulejka patologiczna, jednak coraz częściej eksperci wskazują na używanie jako poprawnych sformułowań „fizjologicznie wąski napletek” i „stulejka”.
Na czym polega ta „fizjologiczna” wąskość pisałam wyżej, czym zatem jest stulejka? Jest to patologiczne zwężenie ujścia napletka związane z jego zwłóknieniem lub zbliznowaceniem spowodowanym stanami zapalnymi lub mechanicznym uszkodzeniem, prowadzące do wystąpienia objawów klinicznych. Te objawy to ból, miejscowy stan zapalny, krwawienia, objawy dyzuryczne (ból i pieczenie przy oddawaniu moczu), nawracające zakażenia układu moczowego a nawet zatrzymanie moczu. Zdecydowana większość wąskich napletków nie ma nic wspólnego ze stulejką! Dlatego też nie wymaga żadnych specjalnych manipulacji ani leczenia.
Uzbrojeni w taką wiedzę możemy już wyciągnąć wnioski.
NIGDY nie należy FORSOWNIE odciągać napletka. Jest to nie tylko nieprzyjemne, a wręcz bolesne, ale też może powodować pęknięcia a w konsekwencji bliznowacenie i powstawanie stulejki.
To zupełnie tak, jakbyście próbowali przełożyć przez głowę golf Waszego dziecka – nie obyłoby się bez rozdarcia czy pęknięcia szwów. Co więcej, jeśli odciągniemy taki wąski napletek na siłę do końca, możemy mieć trudność w jego ponownym nałożeniu, a to może doprowadzić do powstania załupka – potencjalnie groźnego stanu, wymagającego natychmiastowej interwencji chirurgicznej lub urologicznej.
Czy to znaczy, że nie powinniśmy go w ogóle ruszać?
Też nie! Już po okresie noworodkowym przy kąpieli można bardzo delikatnie naciągnąć napletek, ale tylko i wyłącznie do pierwszego oporu. I umyć tyle, ile nam się ukaże. Dalej, skoro nie ma przestrzeni, w której potencjalnie zbiera się brud, nie ma co myć. Jeśli nie udaje Wam się w ogóle go odsunąć – to dobrze, tak ma być. Myjecie wówczas prącie tylko z zewnątrz. Ważnym jest, że z upływem czasu będzie można zobaczyć i umyć coraz większy fragment żołędzi, ale zawsze należy pamiętać o jego ponownym naciągnięciu. Nieważne czy Twój syn ma 3 miesiące, 3 lata czy 13 lat – po umyciu (i ewentualnym natłuszczeniu, ale o tym później) napletek zawsze musi być z powrotem naciągnięty – pamiętaj o tym a potem naucz tego synka.
Podsumowując – u chłopców, których napletek jest zdrowy i jedynie fizjologicznie zwężony, NIGDY nie odciągamy go na siłę a jedynie BARDZO delikatnie myjemy tyle, ile samo się już odkleiło w procesie dojrzewania napletka.
No dobrze, to kiedy w takim razie jest „ten czas”, żeby zacząć się przejmować i coś z tym fantem zrobić?
- Wtedy, kiedy Twój syn ma prawdziwą stulejkę (patrz wyżej).
- Kiedy zwężeniu napletka towarzyszą objawy takie jak ból lub pieczenie.
- Kiedy występują nawracające stany zapalne napletka lub żołędzi.
- Kiedy występują nawracające zakażenia układu moczowego.
- Kiedy przy oddawaniu moczu obserwujesz balonikowate rozdęcie napletka (czyli najpierw z napletka robi się balonik, a mocz wąskim strumieniem lub kropelkami wypływa przez jego ujście).
- Jeśli wystąpi zatrzymanie moczu – jest to wskazanie do pilnej interwencji chirurgicznej.
Jak wygląda postępowanie?
Odpowiednia interwencja zawsze powinna być zalecona przez lekarza pediatrę albo chirurga dziecięcego. Pierwszym krokiem może być zwykła higiena, zwłaszcza u chłopców, u których napletek dotychczas w ogóle nie był nigdy odciągany.
- Po kąpieli, kiedy skóra jest najbardziej miękka i podatna na rozciąganie staramy się w miarę możliwości odciągnąć napletek, na tyle, na ile jest to możliwe (nic na siłę!). Taki odciągnięty napletek smarujemy czymś tłustym (np. maścią cholesterolową, wazeliną). Dlaczego? Po kąpieli zazwyczaj jesteśmy w stanie odciągnąć napletek nieco bardziej niż na sucho – mogą wówczas powstać mikrouszkodzenia, których ani nie zobaczycie, ani syn nie poczuje, niemniej ponowne naciągnięcie spowoduje ich powtórne sklejenie. Natomiast „na tłusto” blaszka wewnętrzna napletka będzie się ślizgać po żołędzi i dzięki temu za każdym razem, będziemy zaczynać o krok dalej. Przy takim postępowaniu widocznych efektów można się spodziewać po około miesiącu. Jest one polecane tylko przy łagodnych zwężeniach, u najmłodszych chłopców albo zwężeniach fizjologicznych występujących u chłopców starszych – wielu autorów uważa, że przy braku stulejki i innych niepokojących objawów „rozpracowywanie napletka” powinno się rozpocząć dopiero wtedy, kiedy pacjent jest w stanie robić to sam – dzięki temu mamy pewność, że nie zrobimy dziecku krzywdy.
- Drugim krokiem jest stosowanie maści sterydowych. O ich użyciu powinien zadecydować lekarz pediatra lub chirurg/urolog dziecięcy. Sterydy poprzez swoje działanie powodują ścieńczenie skóry i zwiększają elastyczność napletka.
− maści te stosujemy przez 1-2 miesiące, 2 x dziennie, lub 2 x dziennie przez pierwszy miesiąc a 1x dziennie przez drugi miesiąc. Co ważne, nakładamy je cienką warstwą na delikatnie odciągnięty napletek, tylko w obrębie zwężonego ujścia. Ich skuteczność szacuje się na 67%-93%. Czasem po takim kursie dochodzi do ponownego zwężenia i wymagane jest jego powtórzenie po kilku miesiącach. Aby temu zapobiec, należy stosować wyżej wspomnianą higienę, czyli nie zapominać o regularnym odciąganiu i myciu po tym, jak już raz się to uda. - Trzecim krokiem jest leczenie chirurgiczne. Na szczęście rzadko konieczne, gdyż często wystarczą wyżej wymienione metody. A w części przypadków, interwencja w ogóle nie jest potrzebna 🙂
− w Polsce, w przeciwieństwie do takich krajów jak Anglia czy USA nie zawsze wykonuje się obrzezanie. Czasem wystarcza plastyka napletka, ale o rodzaju zabiegu decyduje chirurg/urolog dziecięcy
Aby podsumować i zakończyć temat biednego napletka napiszę, że jeśli masz wątpliwości czy Twój syn ma wskazania do leczenia czy nie – zapytaj swojego pediatry. Na szczęście znacznie rzadziej niż to się może wydawać chłopcy będą wymagali jakiejkolwiek interwencji.
Obrzezanie
Może jeszcze tylko kilka słów o obrzezaniu. Obrzezanie jest zabiegiem usunięcia napletka. I jest to najczęściej wykonywany zabieg chirurgiczny u dzieci na świecie. Odsetek mężczyzn obrzezanych różni się w różnych krajach na świecie – w USA jest to zdecydowana większość mężczyzn, w Polsce jest to niski odsetek. Wykonywane jest ono z przyczyn kulturowych, religijnych (z tymi dyskutować nie będę) czasem z medycznych. I na tych ostatnich się skupię.
Jeśli chodzi o wskazania medyczne do usunięcia napletka takie jak stulejka nie poddająca się leczeniu zachowawczemu, załupek czy nowotwór (u dzieci rzadkość), to nie budzą one wątpliwości. Pozostaje jeszcze kwestia „prewencyjnego” usuwania napletka. Ważne, żeby decyzja była świadoma, więc postaram się przedstawić zarówno pozytywne jak i negatywne aspekty obrzezania.
Potencjalne plusy:
- zmniejszenie częstości występowania zakażeń układu moczowego,
- zmniejszenie częstości występowania stanów zapalnych prącia,
- zmniejszenie częstości występowania nowotworów prącia oraz nowotwory szyjki macicy u partnerek,
- zmniejszenie ryzyka zakażenia wirusem HIV,
- zmniejszenie ryzyka zakażenia chorobami przenoszonymi drogą płciową,
- ułatwienie zabiegów higienicznych.
Należy pamiętać, że powyższe benefity można uzyskać również w inny sposób a obrzezanie nie zwalnia chłopców i mężczyzn z higieny czy stosowania prezerwatyw w celu uniknięcia zakażenia chorobami przenoszonymi drogą płciową!
- Potencjalne zagrożenia: powikłania samego zabiegu (zakażenie, krwawienie – ryzyko wzrasta z wiekiem wykonania zabiegu, uszkodzenie żołędzi, i inne).
- Zmniejszenie satysfakcji seksualnej (napletek jest zdecydowanie lepiej unerwiony niż sama żołądź prącia).
Dodam, że nie ma jednoznacznego stanowiska ekspertów odnośnie rutynowego obrzezania noworodków. W poszczególnych krajach są różne zalecenia. W Polsce zabieg nie jest standardem postępowania, jest wykonywany przez chirurgów dziecięcych i urologów, do których wymagane jest skierowanie. Od razu uprzedzę, że nie opiszę pielęgnacji prącia po zabiegu, bo takich informacji powinien udzielić Wam lekarz wykonujący zabieg – będzie to zależało od wieku chłopca, metody i ewentualnego wystąpienia powikłań.
A teraz, ponieważ okolice intymne chłopców to nie tylko prącie, chciałabym jeszcze chwilę poświęcić jądrom. A konkretnie 4 zagadnieniom z nimi związanym: wodniakom jąder, jądrom niezstąpionym, skrętowi jądra i nowotworom jąder. Te ostatnie są dla mnie wyjątkowo istotne i choć może Wam się to wydawać dziwne w kontekście Waszych dzieci, to postaram się wyjaśnić dlaczego zawsze o tym mówię.
Wodniak, czyli płyn wokół jądra
Wodniakiem nazywamy zgromadzenie się płynu wokół jądra. Występuje u 1-2% noworodków płci męskiej. Wodniaki proste, niekomunikujące się z jamą otrzewnej najczęściej samoistnie znikają do 12.-24. miesiąca życia i nie wymagają interwencji. Objawami wodniaka jest najczęściej asymetryczne powiększenie moszny (choć czasem zdarzają się obustronne), niebolesne, dość miękkie i elastyczne w dotyku. Do rozpoznania najczęściej wystarczy badanie lekarskie i nie ma potrzeby wykonywania USG czy innych badań obrazowych. Czasem wodniaki należy różnicować z przepukliną – wówczas pediatra poinformuje Cię o konieczności konsultacji chirurgicznej lub wykonania badań dodatkowych. Również twarde, nieregularne powiększenie jądra będzie wymagało dalszej diagnostyki.
Drugi rodzaj wodniaka, to wodniak komunikujący, ale z punktu widzenia rodzica istotne jest to, że pojawia się on dopiero gdy chłopiec zacznie chodzić, najczęściej nie jest widoczny rano, za to pojawia się wieczorem – taki wodniak będzie wymagał interwencji chirurgicznej, dlatego
a) warto zawsze przy kąpieli zwracać uwagę na mosznę chłopców
b) zgłosić się do lekarza jeśli zauważysz coś niepokojącego, w tym przypadku nagłe jej powiększanie.
Zstępowanie jąder do moszny jest procesem, który rozpoczyna się już w okresie płodowym i powinien zakończyć przed narodzeniem chłopca. Czasem chłopcy rodzą się z jądrami niezstąpionymi (wnętrostwem), ale w takim przypadku ich samoistne zstąpienie powinno nastąpić do końca 3 miesiąca życia. Jeśli tak się nie stanie, dziecko powinno być skierowane do chirurga dziecięcego.
Dlaczego jest to takie ważne? W jądrach produkowane są plemniki, do tego procesu potrzeba odpowiednich warunków, które jądra mają zapewnione w mosznie – to jest temperatura niższa o około 2-3 stopnie Celsjusza i niższe ciśnienie. Inaczej mówiąc w brzuchu jądrom jest za ciepło i za ciasno. Efekt zbyt późnego zstąpienia jąder (niepłodność, zwiększone ryzyko nowotworu) może być nieodwracalny, dlatego bardzo ważna jest obserwacja w tym zakresie i w razie konieczności odpowiednio szybkie skierowanie do chirurga dziecięcego. Troszkę inaczej wygląda sprawa tzw. jąder wędrujących, czyli takich, które czasem są w mosznie, a czasem wędrują do góry, chowając się w kanale pachwinowym. W tym przypadku zabieg chirurgiczny potrzebny jest zdecydowanie rzadziej, niemniej wymagana jest konsultacja chirurgiczna i obserwacja w USG czy jądro prawidłowo się rozwija.
Podsumowując – jądra należy obserwować! Kąpiel jest świetną okazją, żeby dotknąć moszny i zobaczyć, czy nie jest pusta. Zwłaszcza, że domowe zacisze i ręka mamy czy taty to zdecydowanie bardziej komfortowe warunki badania niż obca osoba dotykająca miejsc intymnych w obcym miejscu. Z punktu widzenia pediatry informacja od rodziców, czy w domu też zauważyli, że jąderka „uciekają” jest dla mnie bardzo ważna. Także kochani rodzice – zwracajcie na to uwagę!
Skręt jądra
Skręt jądra może nie do końca ma związek z higieną, niemniej jednak skoro już przy temacie jąder jesteśmy… Będzie krótko i na temat, dlatego, że sprawa jest poważna i wymaga szybkiej interwencji. Choć problem częściej dotyczy starszych chłopców, to mam nadzieję, że nawet jeśli Twój syn ma teraz kilka miesięcy, to za tych ładnych parę lat, jak będzie potrzeba, to będziesz pamiętać co robić. Otóż, wystąpienie nagłego silnego bólu, jednostronnego zaczerwienienia i obrzęku moszny może być objawem skrętu jądra. Takie objawy ZAWSZE wymagają pilnej konsultacji chirurgicznej. Jeśli przyczyną okaże się skręt jądra powinno być ono operowane w ciągu 6-8 godzin, gdyż inaczej może dojść do jego martwicy. A więc pamiętaj – jeśli Twój syn zgłosi takie objawy, natychmiast udaj się do szpitala, w którym jest ostry dyżur chirurgiczny dla dzieci. Wycieczka do pediatry albo szpitala, w którym poza oddziałem pediatrii nie funkcjonuje chirurgia dziecięca wydłuży tylko niepotrzebnie czas do uzyskania pomocy.
Nowotwory jąder
Na koniec chciałam napisać parę słów o nowotworach jąder. Jest to bardzo ważne, aby uświadomić syna, że codziennie, przy każdym myciu powinien nie tylko zajmować się napletkiem, ale też badać sobie jądra. Guzy jąder wcześnie wykryte mogą być całkowicie (!) wyleczalne, natomiast zbyt późno zdiagnozowane mogą dawać przerzuty do wątroby, mózgu czy płuc. Nowotwory te mają 3 szczyty zachorowalności – pierwszy w wieku nastoletnim, drugi około 25 roku życia i trzeci około 60 roku życia. Niestety, nastoletni chłopcy w trakcie manipulacji na swoich narządach rodnych często zapominają o mosznie skupiając się raczej na prąciu, a nawet jak już coś zauważą, to wstydzą się powiedzieć rodzicom czy lekarzowi. Osobiście znam przypadek chłopca, który nie przyznał się, że jedno jądro zrobiło się duże i twarde a sprawa wyszła na jaw dopiero, kiedy miał już przerzuty we wszystkich narządach 🙁 Dlatego uczulam zawsze i rodziców, aby rozmawiali o tym z synami i moich nastoletnich pacjentów, że to bardzo ważne.
Już zupełnie na zakończenie dodam jeszcze tylko, że jak widzicie w obrębie narządów płciowych zewnętrznych może być wiele patologii (a nie pisałam o wszystkich), dlatego pediatra powinien badać tę okolicę, zwłaszcza w czasie badań profilaktycznych. Nie dziwcie się więc (i uprzedźcie synów), że w gabinecie lekarskim czasem może być konieczność pokazania narządów płciowych.
zmniejszenie ryzyka zakażenia chorobami przenoszonymi drogą płciową 🙂
Swietny artykuł Pani Doktor. Przydatny dla rodziców i pomocny dla pielęgniarek i polożnych mających kontakt z noworodkiem i niemowlęciem.
Bardzo przydatna wiedza, szczególnie ta o natłuszczaniu. Mój synek bardzo opornie wykonuje wszelkie zabiegi higieniczne i zawsze boję się, że coś zawalimy, pomimo nauk taty. Córcia w mig pojęła mycie, a młody raz się umyje porządnie, a raz twierdzi, że więcej odciągnąć się nie da. No a mama się trochę „cyka”…