W filmach widzimy jak kobieta stoi w sklepie przy kasie i nagle ni z gruszki ni z pietruszki, jej brzuch opada, a ona stoi w kałuży.
Następnie krzyczy do męża „John, ouł maj gad, odeszły mi wody!” W kolejnej scenie widać ich w pośpiesznej podróży na sygnale do szpitala – karetką tudzież taksówką, pod eskorta policji a w jeszcze kolejnej scenie widzimy piękną umalowaną mamę, nawet w pełniejszym makijażu niż przy owej kasie – z pięknym pulchniutkim różówiutkim bobaskiem w ramionach.
Nie chce was rozczarowywać… ale tak to nie NIE wygląda.
Spis treści:
Odejście wód płodowych
Poród owszem – może rozpocząć się od odejście wód płodowych (jak w filmie) – ale tak zdarza się w tylko u około 10% kobiet. U większość pęcherz płodowy (czyli ta struktura, która utrzymuje płyn owodniowy i dziecko w macicy) pęka już w TRAKCIE porodu.
U części nawet ten pęcherz trzeba przebić, bo nie chce pęknąć sam. A bardzo rzadko, ale jednak zdarza się, że dziecko urodzi się otulone całym niepękniętym pęcherzem płodowym.
Taka sytuacja nazywa się potocznie „w czepku urodzony” i podobno zdarza się raz na 3-10 tysięcy narodzin. I podobno takie dzieci mają wyjątkowe szczęście życiu 😉
Skurcze
Najczęściej poród zaczyna się SKURCZAMI: No i teraz pytanie, jak odróżnić te skurcze porodowe od tych „przepowiadających” (które ma nie każda kobieta – notabene) lub, od tych które ma prawie każda kobieta, czyli skurczy Braxtona-Hicksa – (niebolesnych napinań brzucha w drugiej połowie ciąży).
Odpowiem wam, że to wcale nie jest takie łatwe i niekiedy nawet my lekarze możemy to mylnie odczytać. Zasad, jak je odróżnić, jest kilka.
Jak odróżnić skurcze porodowe?
- Jeżeli są rzadziej niż co 10 minut, to nie są to jeszcze regularne skurcze porodowe – choć trzeba obserwować, bo mogą się w nie przemienić.
- Jeżeli skurcze mijają po przyjęciu leków rozkurczowych (nazwy nie podam, ale będą to leki zawierające np. Hyocynę lub drotawerynę) to też znaczy, że jeszcze nie są to skurcze porodowe.
- Jeżeli możecie normalnie funkcjonować podczas skurczu – możecie dalej spać, gotować obiad czy zajmować się dzieckiem – to też nie są to skurcze porodowe.
Kobieta, która ma skurcze porodowe wygląda dość charakterystycznie! Jak wchodzi na izbę przyjęć i zaczeła już rodzić to – to od razu to widać.
Normalnie z nami rozmawia, a nagle przybiera pozycję zgiętą niemalże w pół – mówi: skurcz skurcz, potem pół minuty nie mówi nic, czasami jęczy tylko lub krzyczy- a po tej chwili dalej z nami normalnie rozmawia.
Jeżeli tak kobieta wygląda to nawet na izbie przyjęć nie robimy jej zapisu KTG tylko do razu idzie na salę porodową. Jeżeli mamy wątpliwości czy to na pewno już skurcze porodowe to posiłkujemy się tym badaniem.
Tak zaczyna się większość porodów – nie da się tego przegapić.
Kiedy jechać do szpitala?
Jeżeli będziecie mieć regularne skurcze co 7-10 minut to znaczy, że trzeba jechać do szpitala. Macie na to na pewno kilkadziesiąt minut.
Powiecie teraz – „a ja słyszałam, że mojej bratowej sąsiadki koleżanka urodziła w taksówce, bo poród był tak szybki”. Albo przytoczycie mi ostatnio medialną historię porodu w tramwaju.
Ok. Ale. To się zdarza naprawdę bardzo rzadko. Poza tym to się zdarza u kobiet, które już rodziły i… wiecie co… każdej z was takiego szybkiego porodu życzę! Ja bym tam na taki ekspresowy poród nie narzekała.
Poród może też rozpocząć się „podstępnie” tzn. bez ewidentnego odejścia płynu, bez bolesnych skurczy – może objawić się plemieniem z dróg rodnych albo sączeniem się płynu owodniowego. To także zdarza się rzadko, ale jednak może tak być.
Dlatego podsumowując do szpitala do porodu jedziemy, jeżeli:
- mamy regularne skurcze co 7-10 minut,
- odpłynął nam płyn owodniowy,
- mamy uczucie, że sączy się płyn owodniowy,
- mamy krwawienie lub plamienie w późnym trzecim trymestrze.
Chcecie wiedzieć jak było u mnie?
9.11.2015 – będąc już w 39. tygodniu ciąży, obudziałam męża o 2 w nocy – „Kuba, ja chyba rodzę, mam skurcze”. „Daj spokój ty masz te skurcze już od miesiąca, idź spać”.
Starałam się zasnąć, ale nie mogłam leżeć, musiałam chodzić po mieszkaniu. Zaczęłam mierzyć ich częstość – były co 8 minut, ale jeszcze wcale mnie tak nie bolały.
O piątej rano już nieco zmęczona w sumie tym skądinąd miernym bólem – obudziłam ponownie Kubę.
– „Dobra Kuba, jedziemy teraz zanim dyżurni się zmienią – szósta rano to najlepszy czas w szpitalu na przyjęcie”
– „Nicola, ale to niemożliwe, że ty rodzisz. Ja jeszcze nie jestem gotowy!” (Tak naprawdę tak powiedział! Haha)
Mój mąż się grzebał, o 6:30 byłam jednak już na sali porodowej. O 7:00 zdecydowano się mi przebić pęcherz płodowy. To był strzał w dziesiątkę. Bolało strasznie, ale o 10:35 miałam już Rogerka na brzuchu – gotowy czy nie gotowy na pewno mój mąż był bardzo szczęśliwy.
A jak było u was?
Równo o 0:50 obudził mnie nagły deszcz i w tym samym momencie odeszły mi wody, był to piątek. Obudziłam męża, że musimy jechać do szpitala bo odeszły mi wody na to mój mąż „poczekaj do jutra bo ja rano muszę iść do pracy”. Urodziłam równo 8h później 😀
Mój mąż w 39.tyg stwierdził, źe ma jeszcze tydzień więc pojechał na weekend na narty (2.5godz drogi). Ja nie miałam ochoty na jazdę autem i zostałam w domu.
W sobotę po południu zaczęłam być nerwowa, rozpoczęły się skurcze… stwierdziłam, że to zmęczenie i muszę się zrelaksować więc wzięłam ciepłą kąpiel. Po kąpieli jakoś te skurcze się nasiliły i były co 15min. Zadzwoniłam więc do męża, który właśnie rozpoczynał apreski (!) i powiedziałam, że chyba musi wrócić, bo nie jestem pewna ale być może zaczęłam rodzić.
Mąż musiał poczekać na pizzę i zjeść, bo był już po piwie i nie mógł prowadzić auta.
Po jakiś 4godz przyjechał, ja miałam w międzyczasie skurcze co 5min ale nadal znośne. Mąż po kursie przygotowującym wiedział, że to pora, by jechać do szpitala i chciał koniecznie jechać w kombinezonie narciarskim, bo to przecież fajne pierwsze foto dla dziecka będzie (!) Po krótkiej wymianie argumentów przebrał się łaskawie.
W szpitalu stwierdzili: 2cm, może pani jeszcze jechać na noc do domu skoro jest znośnie.
W domu: ja do wanny, muzyka relaksacyjna i szukanie spokoju, mój luby postanowił zaś o północy rozpocząć segregację śmieci i mojej relaksacji towarzyszył odgłos zgniatanych butelek pet (!) (on ma adhd i ciągle musi być czymś zajęty).
Całą niedzielę miałam skurcze co 5 minut ale nadal znośne (bolesne miesiączki dobrze mnie uodporniły na ból:D) Wieczorem w szpitalu stwierdzili 3cm i zaproponowali bym została. Skurcze się nasilały ale rozwarcie postępowało baaaardzo powoli. Mąż dostał zadanie mówienia do mnie i trzymania za rękę w przerwach i wtedy się zaangażował i przestał googlować np. markę wanny szpitalnej, bo skoro wygodna to może też taką kupimy (!)
Po parunastu godzinach dali mi znieczulenie i wzmocnili skurze i to było cudowne. bo między skurczami. które ledwo czułam przysypiałam sobie, zaczęliśmy rozmowę z położną o naszym hobby i innych błachostkach… W końcu po 40godz skurczy co 5min położna przebiła mi pęcherz płodowy i po 2godz nastąpił piękny moment kiedy synek wyślizgnąl się ze mnie. Dluuuugo to trwało ale wszystko wspominam bardzo pozytywnie.
Teraz jestem w 39tyg i czekam… Mam nadzieję na kolejne pozytywne rozwiązanie 🙂 a mąż ma zakaz wyjazdów dalej niż godzina drogi 😛
Tak mężczyźni są w tym świetni. Budząc go o 2 w nocy usłyszałam ” ale na pewno, chyba jeszcze nie ” Ja zwijające się w bólu , ” tak teraz „