W okresie jesienno-zimowym ilość infekcji gwałtownie wzrasta. Katar, kaszel, lekka gorączka, złe samopoczucie – to typowe przeziębienie. Pacjenci często przez pierwsze dni leczą się sami preparatami ogólnodostępnymi w aptece. Czasem też stosują to co mają w domu, byleby szybciej wyzdrowieć.
Tak było i w tym przypadku. Do przychodni zgłosił się pan z typowymi objawami przeziębienia.
Pacjent: Pani doktor od dwóch dni mam katar, dosłownie mnie zalewa! Kaszlę, było mi trochę zimno i miałem temperaturę, około 37° C.
Lekarz: Wziął pan coś na te objawy?
Pacjent: No, najpierw zaparzyłem środek, taki rozpuszczalny na ciepło z apteki, ale nie przeszło po jednym i wczoraj już nie wytrzymałem i wziąłem antybiotyk.
Lekarz: A skąd pan miał antybiotyk?
Pacjent: Zostały mi 3 tabletki z poprzedniej infekcji gardła rok temu, to wziąłem. I pomogło! Dziś jest trochę lepiej. Jak przepisze mi pani doktor jeszcze ten antybiotyk, to się wyleczę do końca.
Mina lekarza w takiej sytuacji jest zawsze „bezcenna”. Antybiotyki to nie groszki, nie stosujemy ich w lekkich infekcjach sezonowych. Te typowe infekcje w 90% wywoływane są przez wirusy, a na nie antybiotyki absolutnie nie działają.
Antybiotyki zarezerwowane są dla infekcji bakteryjnych i nie są uniwersalne. Antybiotyk, który został (choć nie powinien) po leczeniu anginy paciorkowcowej, nie będzie tak samo skuteczny w zapaleniu płuc czy w przewlekłym zapaleniu zatok.
Nadużywanie antybiotyków prowadzi do tego, że nowe szczepy bakterii są odporne na ich działanie. A to oznacza, że za kilka lat nie będzie czym leczyć infekcji bateryjnych! Proste kilkudniowe infekcje sezonowe leczymy wyłącznie objawowo, czyli coś na kaszel, katar, bóle mięśniowe. Pamiętaj, że najważniejszy jest odpoczynek, dużo snu i odpowiednie nawodnienie.