Niby sprawa oczywista, a jednak sądząc po Waszych żywych reakcjach na InstaStories w tym temacie – nadal budząca wiele wątpliwości, a może nawet kontrowersji. Jak ubierać dziecko na spacer?
Pamiętam, jak rok temu rozpętała się burza na widok zdjęcia, na którym Nicola wyjęła Rafałka z wózka. Słodkie ujęcie, jednak kontrowersję wzbudziło to, że Rafał który ma na nim dokładnie miesiąc jest przecież bez czapki… Czy matka lekarka nie wie jak ubrać dziecko!?
Myślę, że jako naród mamy tendencję do przegrzewania dzieci. Zresztą wiele z Was mi pisało, że ponoć po tym się poznaje polskie dzieci za granicą, np. w Wielkiej Brytanii, że są najbardziej opatulone. Co w tym złego? Niestety, przegrzewanie dzieci może mieć negatywne skutki nie tylko w danej chwili, ale też ogólnie obniżać odporność.
Nie da się jednoznacznie określić schematu, który powie: tyle stopni = taki ubiór. Dlaczego? Po pierwsze, temperatura to nie wszystko. Liczą się też pozostałe warunki atmosferyczne.
Po drugie, dzieci, tak jak dorośli, mogą mieć różne odczucia i preferencje. Nie wiem jak Wy, ale ja często kłócę się z mężem, bo on najchętniej spałby zimą przy otwartym balkonie, a ja zamknęłabym wszystkie okna. No dobrze, może z wyjątkiem ciąży, kiedy to ja robiłam nam w domu Syberię…
Ale przejdźmy do konkretów. A przynajmniej rad najbardziej konkretnych, jak to możliwe.
Zasada 1 – lepiej dziecko ubrać trochę za cienko niż trochę za grubo
Dlaczego? Po pierwsze dlatego, że przegrzewanie ma dużo gorsze długofalowe skutki niż wychłodzenie. Oczywiście, nie mówię o skrajnościach, czyli chodzeniu w 1 warstwie ubranek w siarczyste mrozy. Ale ogólnie tak zwane hartowanie faktycznie poprawia odporność. W przeciwieństwie do przegrzewania, które nie tylko obniża odporność, ale dodatkowo u niemowląt zwiększa ryzyko śmierci łóżeczkowej.
Po drugie dzieci, nawet te najmłodsze, są tak już skonstruowane, że dużo szybciej zasygnalizują, że jest im za zimno niż za gorąco. Oczywiście, można wnioskować, że dziecku jest gorąco po zaczerwienionej, spoconej skórze, ale generalnie, żeby maluch zaczął z tego powodu płakać musi mu być już bardzo gorąco. Za to jak jest mu zimno, zacznie płakać dość szybko. A po trzecie im mniejsze dziecko, tym mniejsza zdolność do utraty ciepła na drodze pocenia.
Zasada 2 – dziecku zakładamy jedną warstwę więcej niż sobie
Owszem, ale… Po pierwsze, w pełnym brzmieniu tej zasady, o czym często zapominamy, jest mowa o ubiorze osoby dorosłej, która odczuwa komfort cieplny. Czyli jeśli Wy czujecie się w swoim ubraniu idealnie – nie za ciepło, nie za zimno, to to jest punkt wyjścia do dodania jednej warstwy. Ale jeśli Wam jest ciepło, ale macie na sobie kurtkę, bo nie chce Wam się jej trzymać, to tej kurtki nie liczycie do swoich warstw.
Podobnie, jeśli jest Wam zimno, bo zapomnieliście swetra, to prawdopodobnie dziecko powinno mieć 2 warstwy więcej niż Wy. Po drugie, co może nawet bardziej istotne, ta zasada tyczy się tylko noworodków i małych niemowląt. Duże niemowlaki i dzieci starsze ubieramy już tak jak siebie.
Kolejna uwaga jest taka, że ta zasada tyczy się tylko niskich temperatur. Tak jak mówiłam, ciężko mi podać konkretną granicę, ale powyżej tych 20 stopni nie ma już dla niej zastosowania. Zwłaszcza w upały. No chyba, że traktujemy to w ten sposób, że my czulibyśmy komfort chodząc na golasa, więc jedna cienka warstwa dla dziecka będzie w sam raz.
Może warto jeszcze dodać, co znaczy ta jedna warstwa więcej. Na pewno nie puchową kurtkę, kiedy Wy macie na sobie bluzkę z długim rękawem. Jak ja to rozumiem? Jeśli rodzic ma koszulkę z krótkim rękawem – dziecku zakładamy taką z długim, jeśli rodzic ma z długim rękawem, dziecku możemy dołożyć podkoszulkę. Jeśli rodzic ma koszulkę i cienką kurtkę, maluchowi możemy założyć nieco grubszą kurtkę, albo dodatkową podkoszulkę. W przypadku najmniejszych niemowląt, dodatkową warstwę może stanowić kocyk.
Zasada 3 – temperaturę sprawdzamy na karku
I to jest bardzo istotne! Nie rączki, nie stópki, nie uszy i nie nosek pokazują nam temperaturę ciała. Te dystalne części mają prawo być chłodne! Oczywiście, nie mówię o sinych lodowatych paluszkach bez rękawiczek zimą. Ale wiosną czy jesienią raczej dziecko sobie rączek nie odmrozi.
Natomiast okolica karku pokazuje nam przybliżoną wewnętrzną temperaturę ciała, dlatego to w tym miejscu sprawdzamy czy dziecko jest odpowiednio ubrane. Jeśli karczek jest gorący albo spocony, to dziecko rozbieramy, jeśli jest chłodny albo zimny – ubieramy.
Jeśli znamy te 3 podstawowe zasady, dobranie stroju dla dziecka powinno być łatwiejsze. Do zbioru zasad, dodam jeszcze kilka rad.
Ubieranie dziecka w czasie intensywnego wysiłku
A co gdybym Wam powiedziała, że w niektórych sytuacjach dziecku należy wręcz założyć jedną warstwę mniej niż sobie? Nie uwierzylibyście? A jednak! W sytuacji kiedy Wy siedzicie sobie na ławce a Wasza latorośl szaleje na placu zabaw, albo gra z kolegami w piłkę, wskazane jest, aby była ubrana lżej od Was. Na czas wysiłku. Potem, zbierając się do domu, spoconemu dziecku zakładacie „brakujący element”. Ale zbyt grube ubranie w czasie intensywnego wysiłku może prowadzić do szybkiego przegrzania i należy tego unikać.
No dobrze, to odwróćmy teraz sytuację – przecież na spacerze zazwyczaj niemowlę leży w wózku a mama idzie, to jak to porównywać? Po pierwsze, spokojny spacer nie jest aż tak dużym wysiłkiem fizycznym. Co innego jeśli biegacie z wózkiem, jeździcie na rolkach albo uprawiacie marszobiegi. Wtedy faktycznie Wam się będzie robiło dużo cieplej.
Po drugie, wbrew pozorom, leżącemu w gondoli niemowlakowi wcale nie jest zimniej. Gondola z podniesioną budką, nawet bez osłony (plandeki czy jak to się tam zwie) jest pewną ograniczoną przestrzenią, w której jest ograniczona cyrkulacja powietrza. I w tej gondoli przecież nie hula wiatr! Wręcz przeciwnie – gromadzi się ciepło zarówno wytwarzane przez dziecko, jak to z promieni słonecznych.
Jeśli teoria Was nie przekonuje, może przekonają Was posty mam, jakich ostatnio było dużo na Instagramie – przy temperaturach 18-22 stopni C na zewnątrz, termometry włożone do gondoli, pod budką (oczywiście nie przykrytych pieluchą) pokazywały zdecydowanie ponad 20 stopni C. A to już jest dowód eksperymentalny.
Sprawdzaj na bieżąco, czy dziecku nie jest za gorąco
Ubieranie dziecka, zwłaszcza niemowlaka, jest niczym parkowanie równoległe – nie jest hańbą poprawiać. Jak mam być szczera, mi ubranie Rafałka nigdy nie sprawiało trudności. Dlaczego? Wcale nie dlatego, że jestem lekarzem, ani dlatego, że mam do tego talent. Najzwyczajniej w świecie zakładałam, że jeśli będzie ubrany za ciepło, to go rozbiorę, a jak za zimno to ubiorę. Po prostu. W domu było to łatwe.
Natomiast na spacery, zanim ogarnęłam jak go ubierać, zabierałam ze sobą zawsze dodatkowe ubranko i kocyk a latem pieluszkę. W trakcie spaceru na bieżąco sprawdzałam (na karku, oczywiście) czy nie jest mu za zimno lub za ciepło, i tyle. I Wam też to polecam.
Co z tą nieszczęsną czapeczką?
Ile to razy słyszeliście „a gdzie czapeczka?” kiedy na dworze 20 stopni? Pamiętajcie, czapka ma zapobiec utracie ciepła przez skórę głowy. Ale kiedy jest ciepło, to wręcz wskazane jest, żeby nadmiar ciepła miał drogę ujścia. I wtedy zakładanie czapki nie tylko nie jest potrzebne, ale i może być szkodliwe. I nie ma tu znaczenia czy dzieciątko jest słodkim łysolkiem czy ma bujną czuprynę, czy ma jeszcze ciemiączko czy już zarosło.
Co więcej, wiatr, zwłaszcza ciepły, wcale nie jest wskazaniem do zakładania czapki. No chyba, że się boicie, że Waszemu dziecku popsuje fryzurę. Bo na pewno nie spowoduje zapalenia ucha środkowego. Tak, tzw. zawianie czy przewianie uszu to mit.
Nie podam Wam dokładnej temperatury od jakiej możecie zrezygnować z czapki. Wiem, że w internecie można znaleźć różne wartości. Ja mojemu dziecku od jakichś 16-17 st. C czapki nie zakładałam jak był kilkutygodniowym niemowlakiem (zwłaszcza, że przecież leżał w gondoli). Teraz kiedy jest roczniakiem siedzącym w spacerówce przy podobnych temperaturach też jeździ bez czapki.
Nie zrozumcie mnie też źle – nie chcę Wam zabronić zakładania dziecku czapki. Czasem maluchy wyglądają w nich słodko! Ale wybierając czapeczkę zachowajcie zdrowy rozsądek i jeśli dziecko poci się pod nią, to może warto jednak zrezygnować?
Jeśli jeszcze Was nie przekonałam do unikania ubierania na cebulkę w okresie wiosny/wczesnej jesieni (to chyba najbardziej kontrowersyjny okres, tzw. zmienna pogoda, pierwsze albo ostatnie ciepłe dni) to mam jeszcze jeden argument.
Jaką temperaturę macie w domu? Zalecana temperatura w pomieszczeniach, w których przebywa/śpi dziecko to ok. 18-22 stopni Celsjusza. (Wiem, że niektórzy mają w domach cieplej, ale nie jest to niestety zdrowe.)
Natomiast skoro w domu dzieci mogą być ubrane przy takiej temperaturze w body z długim rękawem i spodnie (a niektóre dzieciaki biegają po domach w krótkich rękawkach), to czemu przy tej samej temperaturze na dwór zakłada im się kombinezon albo puchową kurtkę?!
Co więcej – zalecana temperatura pomieszczenia, w którym kąpane jest niemowlę (w tym noworodek!!) to 25 stopni Celsjusza. A w tym pomieszczeniu dziecko jest an golasa. I na dodatek z mokrą głową. Dlaczego więc taki mały niemowlak przy 25 stopniach ma mieć na sobie długi rękaw, długie nogawki i kocyk?
Czy chore dziecko może iść na spacer?
Zanim przejdę do Waszych pytań, chciałabym poruszyć jeszcze kilka kwestii związanych może nie bezpośrednio z ubiorem, ale jednak ze spacerami. Po pierwsze, kwestia infekcji.
- Czy możemy zabrać chore dziecko na spacer?
- Czy katar i kaszel nie są przeciwwskazaniem?
- A co z gorączką albo antybiotykiem?
Otóż zacznę od tego, co spacery w moim odczuciu wyklucza – gorączka. Dziecko gorączkujące, więc powinno odpoczywać w domu, być pod obserwacją rodziców i generalnie nie wychodzić na dwór. Latem, jeśli macie to szczęście, że posiadacie własny ogródek, może przebywać na świeżym powietrzu (w cieniu, oczywiście), ale spacery, place zabaw itd. raczej odpuszczamy.
Co innego jeśli dziecko nie gorączkuje. Wtedy spacery są wskazane. Nawet w zimne dni (tak, zimą też) nie zaszkodzą. Przy niektórych schorzeniach układu oddechowego zimne powietrze działa wręcz kojąco obkurczając błony śluzowe dróg oddechowych, ułatwiając oddychanie i udrażniając nosek.
Podobnie jest z dziećmi, które są w trakcie antybiotykoterapii.
Pamiętam, że jak byłam początkującym doktorem, to było najgorsze pytanie. Dlaczego? Bo takich rzeczy nie uczą na studiach ani nie piszą w podręcznikach. Czasem więc mówiłam rodzicom, żeby lepiej do końca antybiotyku siedzieli w domu, bo jeszcze złapią jakiegoś wirusa. Teraz już wiem, że nie jest to do końca prawda.
Badania naukowe pokazały, że w dużych grupach badanych dzieci w trakcie/po antybiotykoterapii vs. nieleczonych antybiotykiem częstość „wirusówek” nie różniła się.
Co więcej, żal mi było tych dzieci, które musiały przy niektórych chorobach 10 dni siedzieć w domu a i podpytani starsi, bardziej doświadczeni koledzy mówili „bez przesady”. Dlatego teraz mogę Wam napisać, że sam antybiotyk nie jest przeciwskazaniem do spaceru.
Najważniejsze jest aby opanować przyczynę jego włączenia i aby dziecko odgorączkowało. Dlatego może nie w pierwszych dobach terapii, ale jeśli po 2-3 dniach gorączka mija, dziecko czuje się dobrze i ma ochotę wyjść z domu, to czemu nie?
Czy takie dziecko należy specjalnie ubierać? Nie! Zarówno dzieci z katarem jak i te po chorobie czy w trakcie antybiotykoterapii ubieramy tak jak zdrowe, czyli stosowanie do pogody.
Owszem, zimą czy jesienią uprzedzałam pacjentów pytających czy mogą wyjść z chorym dzieckiem na spacer o konieczności ciepłego ubrania, założenia czapki i szalika. Ale teraz, kiedy za oknami wiosna pełną parą, do głowy by mi nie przyszło, żeby dziecku z katarem kazać zakładać czapkę.
Ochrona przed słońcem
Jeśli udało mi się Was choć troszkę przekonać do rozebrania swoich pociech, gdy świeci słońce zdejmujecie z nich kolejne warstwy… nie zapomnijcie o ochronie przed słońcem. Zarówno skóry jak i oczu. Troszkę już o tym pisałam w artykule o przygotowaniu do wakacji z dzieckiem.
W przypadku dzieci w wózkach główkę najczęściej zakrywa budka lub daszek, ale generalnie części odsłonięte powinny być posmarowane filtrem. Ze względu na znaczny wzrost ryzyka zachorowania na nowotwór skóry związany z ekspozycją na słońce w pierwszych 2 latach życia, w tej grupie wiekowej (a szczególnie u niemowląt) zaleca się, aby zawsze stosować krem z filtrem.
Filtr można stosować już u noworodków, ale należy wybierać zawsze filtr mineralny, przeznaczony dla tej grupy wiekowej. Jeśli chodzi zaś o ochronę oczu, u dzieci do 2. roku życia. warto zainwestować w czapkę z daszkiem albo kapelusik, starsze dzieci mogą nosić okulary słoneczne. Ważne, aby były to okulary z filtrem UV.
Dobrym rozwiązaniem do ochrony przed słońcem dla dziecka w wózku jest też parasolka. Natomiast nigdy, pod żadnym pozorem nie powinno się przykrywać wózka pieluszką. Niezależnie od tego, czy jest to pieluszka tetrowa, bambusowa muślinowa czy z nie-wiem-czego-jeszcze.
Choćby nie wiem jak producent zapewniał o jej przewiewności, zakrycie wózka spowoduje efekt szklarni i szybki wzrost temperatury wewnątrz. Nie różni się to od zostawiania dziecka w samochodzie latem. Nie robimy tego i już!
Najczęstsze pytania
No dobrze to teraz chciałabym odpowiedzieć na kilka Waszych najczęstszych pytań w tym temacie.
Jak ubierać noworodka?
„Skoro 9 miesięcy był w 36,6 st.C to po wyjściu też tyle potrzebuje”. To nie do końca prawda. Nowo narodzone dziecko potrzebuje wyższej temperatury otoczenia. Ale tylko w pierwszych chwilach swojego życia. Dlatego, między innymi oczywiście, noworodki jak najszybciej osuszamy (bo tracą ciepło przez parowanie) i kładziemy w kontakcie skóra do skóry, ubieramy po porodzie ciepło, a na salach na Oddziałach położniczych zazwyczaj mamom jest gorąco w kusych koszulach nocnych.
Noworodek stopniowo adaptuje się do świata zewnętrznego, ale trwa to… kilka dni! Nie kilka tygodni czy miesięcy. Większość donoszonych noworodków nie ma problemów z termoregulacją, wcześniaki zazwyczaj też wykształcają prawidłową termoregulację do czasu planowej daty porodu albo i wcześniej.
Dlatego już po kilku dniach (a zazwyczaj nie spacerujemy z noworodkiem w pierwszej czy drugiej dobie) na spacer ubieramy maluszka zgodnie z zasadą +1.
I jak w przypadku każdego dziecka pozostajemy otwarci na możliwość dołożenia lub odjęcia 1 warstwy, gdyby karczek był chłodny/spocony. I tak jak po kilku dniach noworodek w domu nie potrzebuje czapki, tak w ciepłe dni, kiedy temperatura nie jest niższa od temperatury w domu (prawidłowej!), nie potrzebuje jej na spacerze. Zwłaszcza jeśli jedzie w gondoli.
Czasem, gdy jest silny albo zimny wiatr, a potrzebujecie wyjąć malucha np. do karmienia, możecie mu taką czapkę założyć przed wzięciem na ręce.
W co ubrać noworodka na wyjście ze szpitala?
Wiem, że wielu mamom (i tatom ;p) spędza to sen z powiek, ale może niepotrzebnie. Zacznijmy od tego jaka pogoda jest kiedy wracacie do domu? Jeśli temperatura na dworze jest zbliżona do tej na szpitalnej sali – dziecko może zostać w tym w czym było na Oddziale.
Jeśli na dworze jest cieplej niż na Oddziale, a w związku z tym jakie warunki panują zazwyczaj w salach położnic, zapewne oznacza to upał i skwar, myślę, że jedna warstwa w zupełności wystarczy. A co jeśli jest zimniej? Wtedy istotnym jest jak wracacie do domu? Na piechotę? Autem? Myślę, że w obecnych czasach większość osób jednak jedzie samochodem. W tej sytuacji pytanie brzmi – jak blisko wejścia do szpitala tata może podjechać?
Są szpitale, w których dojedzie się niemalże pod same drzwi (jak w szpitalu, w którym ja rodziłam – pisałam Wam już o tym, jak w japonkach schodziłam po ośnieżonych schodach :). W innych, będzie trzeba przejść kawałek. Jeśli samochód podjedzie pod same drzwi, co oznacza, że noworodek będzie miał kontakt z zimnem przez kilka sekund, umówmy się – nie ma co go ubierać w kombinezon.
Zwłaszcza, że wożenie dzieci w fotelikach ubranych w kombinezony czy puchowe kurtki jest najzwyczajniej niebezpieczne.
Warto wtedy mieć kocyk lub śpiworek przeznaczony do fotelików (fajnie gdyby miał atest, ale to temat na oddzielną, fotelikową dyskusję), którym okryjecie malucha na tę chwilę. Ale zwykły kocyk narzucony na fotelik też będzie ok!
Jeśli natomiast istnieje konieczność powrotu piechotą, przejścia większego dystansu, albo problem jest wtedy kiedy nie możecie podjechać autem pod sam dom/klatkę, wtedy noworodka ubieracie wg „zasady +1” i dodajecie kocyk albo osłonę/plandekę na gondolę. Jeszcze raz przypominam, że mowa tu o tej części roku, kiedy na dworze jest zimno.
Czy niechodzącym niemowlakom zakładać buty, żeby nóżki nie zmarzły?
Nie! Zakładanie typowych butków na niechodzącą stopę ogranicza jej ruchomość a co za tym idzie naturalny rozwój. Jeśli wychodzicie na spacer kiedy jest zimno, możecie założyć 2 pary skarpet, przykryć stópki kocykiem albo założyć takie duże miękkie papucie. Czasem są dołączone od razu do kombinezonu, często też można kupić wersję wełnianą.
Co z dziećmi w spacerówkach?
Te w gondoli są osłonięte a w spacerówkach „wystawione”. To zależy jaką macie spacerówkę. Jedne będą bardziej chroniły od wiatru, inne mniej, jedne będą się nagrzewać inne nie. Poza tym dziecko w spacerówce może spokojnie siedzieć, albo szaleć. Zasada jest taka jak zawsze. Wyjściowo ubieracie odpowiednio do pogody a w trakcie sprawdzacie na karku czy nie jest dziecku za zimno/za chłodno.
Czy czkawka oznacza, że dziecku jest zimno?
Nie, mechanizm jej powstawania jest zupełnie inny. Wiąże się z pobudzeniem nerwu błędnego.
Jak ubierać dziecko do chusty/nosidła?
Bardzo dużo z Was o to pyta. Natomiast myślę, że nie będę powtarzać czegoś co już zostało dobrze napisane – oto link do posta Eweliny Pogorzały – doradcy chustonoszenia Clauwi.
Grafiki, które pomogą ubrać dziecko na spacer
A teraz to, na co czekaliśmy tyle czasu. Nasza wisienka na torcie. Bo nic tak nie przemawia, jak pismo obrazkowe 🙂
Poniższe ilustracje są tylko (a może aż) wskazówką, jak mniej więcej ubrać dziecko. Możecie potraktować je jako orientacyjny punkt wyjścia zanim sami poznacie Wasze dziecko. Ale najważniejsze są wymienione przeze mnie wcześniej zasady – przy ich pomocy możecie dostosować informacje z rysunków do Waszej sytuacji.
- niemowlę – sama pieluszka wystarczy! W takim upale zadbaj o to, żeby dziecko było w cieniu – pod parasolem, w cieniu drzew na spacerze, a w wózku w cieniu budki lub parasolki.
- dziecko – na plaży czy basenie strój kąpielowy, warto pomyśleć o ubraniu z filtrem UV. Jeśli takiego nie macie, niech będzie jak najcieńsze i jak najmniej zakrywające (u dziewczynek sukienka na ramiączkach, u chłopców szorty i koszulka na ramiączkach) a dziecko posmarujcie filtrem. Warto pomyśleć o kapelusiku, czapce z daszkiem, która ochroni oczy przed bezpośrednim działaniem promieni słonecznych. Dzieciom powyżej 2. roku życia można też zakładać okulary przeciwsłoneczne.
Niezależnie od wieku pamiętaj o kremie z filtrem UV. Najlepiej mineralnym.
- niemowlę – najlepiej rampers z krótkim rękawkiem i nogawkami, ewentualnie szorty i bodziak z krótkim rękawem, a u dziewczynek sukienka.
- dziecko – krótkie spodenki, krótki rękaw, sandałki. Sukienka u dziewczynek też będzie świetnym wyborem.
Nie zapominamy o ochronie przed słońcem i promieniami UV!
- niemowlę – body z długim rękawem, długie spodnie, skarpetki,
- dziecko – długie spodnie, długi rękaw, skarpetki, butki.
Czasem przy 20 stopniach w cieniu – w słońcu może być dużo cieplej. W takich „granicznych temperaturach” (wczesna wiosna, późne lato) szczególnie pamiętaj o sprawdzaniu temperatury na karku – jeśli dziecko się poci, podwiń rękawki, zdejmij niemowlakowi skarpetki. Jak słońce zajdzie, zawsze możesz wrócić do wyjściowej wersji.
- niemowlę – body długi rękaw, długie spodnie, skarpetki, cienka kurtka, cienka czapeczka albo opaska, ewentualnie cienki kocyk
- dziecko – krótki rękaw, bluza, cienka kurtka, długie spodnie, skarpetki, buty, opaska lub cienka czapka
Taka temperatura nadal może być zdradliwa, słońce raz wychodzi, raz się chowa a wiatr wieje lub nie. Dlatego ważne jest aby patrzeć na dziecko, sprawdzać, czy nie jest mu za ciepło ani za zimno (na karku, nie rączkach!) i być otwartym na ewentualne przykrywanie odkrywanie albo rozpinanie i zapinanie kurtki. Nawet kilka razy!
- niemowlę – body z długim rękawem, bluza z kapturem + kamizelka puchowa (lub cieplejsza kurtka), cienka czapka, długie spodnie, skarpetki, ciepłe rękawiczki, kocyk na nóżki.
- dziecko – długi rękaw, bluza z kapturem, kurtka, cienka czapka, długie spodnie, skarpetki, buty, apaszka, rękawiczki.
- niemowlę – body z długim rękawem, czapka, rękawiczki, ciepła kurtka, rajstopki + spodnie lub grubsze spodnie, kocyk (ewentualnie śpiworek – wtedy bez rajstop i kocyka albo cieńszy kombinezon – wtedy bez rajstop, ew. szalik (chyba, że kurtka zapina się pod szyję.
- dziecko – długi rękaw, sweter, kurtka, szalik, czapka, cieplejsze spodnie (albo spodnie + rajstopki), buty, rękawiczki.
Przy temperaturach zbliżających się do 0 warto zacząć stosować ochronny krem na buzię. W czasie mrozów najlepiej bez wody w składzie.
- niemowlę – body długi rękaw, sweterek, skarpetki, spodnie, ciepła czapka, kombinezon, rękawiczki, kocyk (albo kurtka zimowa i śpiworek).
- dziecko – długi rękaw, sweter, zimowa kurtka, ciepła czapka, szalik, ocieplane spodnie (spodnie + rajstopki), buty zimowe, rękawiczki.
Koniecznie krem ochronny na buzię!
- niemowlę – body długi rękaw, sweterek, skarpetki, ciepła czapka + kaptur od kombinezonu, kombinezon, ciepłe rękawiczki, ciepły kocyk.
- dziecko – długi rękaw, sweter, kombinezon (albo puchowa kurtka + ocieplane spodnie), ciepła czapka, szalik, buty zimowe, ciepłe rękawiczki.
Koniecznie krem ochronny na buzię! Najlepiej bez wody w składzie.
- niemowlę – body długi rękaw, sweterek, skarpetki, spodnie, czapka ciepła, kaptur na głowę, ciepłe rękawiczki, kombinezon i śpiworek,
- dziecko – podkoszulka, długi rękaw, sweter, kombinezon (albo puchowa kurtka + ocieplane spodnie i rajstopki), ciepła czapka, szalik, buty zimowe, ciepłe rękawiczki
Koniecznie krem ochronny na buzię! Najlepiej bez wody w składzie.
Na koniec chciałam jeszcze napisać, że to wszystko to tylko sugestie. Bo każdy może siebie i swoje dziecko ubierać jak uważa za stosowne. Po prostu ważne, aby robić to świadomie i z rozsądkiem.
Przeczytaj również:
Autor ilustracji: Marta Kaczmarzyk
Uważam takie wskazówki jak ubierać dzieci to są sprawa indywidualna , po za tym powinno się wziasc pod uwagę że przeczytanie wskazówek mogą różnie być przez nie jedną młodą mamę nie odpowiednio zrozumiałe, moja , synowa czytając te wszystkie artykuły o chartowaniu dziecka to chyba bardziej zwraca uwagę na to co w internecie ktoś wypisze i to jest świętością a nieźli to co dziecku dolega, nie jestem przesądna babcia ale jak można w +3c stopniach dziecko 5 miesięczne bez czapki bez kurteczki tylko w dresiku. A jak się zwróci uwagę że może za leki ubrane to się nie znam bo tak piszą, masakra
Ale przecież ten artykuł właśnie jest bardzo sensowny , bo nikt tu nie mówi o ubieraniu dziecka w sam dres jak jest temperatura na minusie. Jak ktoś ma pierwsze dziecko to może nie wiedzieć czy dziecko ubierać dużo cieplej niż siebie czy nie i według mnie nie jest to kwestia indywidualna, bo ogólne zasady pasują do wszystkich dzieci i warto je znać, żeby dziecka nie przegrzewać lub nie wychładzać
Ten artykuł przez pierwsze lata życia (!) (nie przesadzam) był jak Biblia dla mnie i męża. Często każde z nas miało swoją wizję, jak najlepiej dziecko ubrać, a ten artykuł pomagał nam racjonalnie rozstrzygnąć kogo wizja była słuszna (czasami nikogo ). Synek nigdy nie był przegrzany, wyziębiony. Naprawdę bardzo dziękuję autorce za włożony wkład! Za zebranie informacji i przedstawienie , jak najbardziej zrozumiałe. Dziękuję bardzo!
Ja zdecydowanie przegrzewałam swoje pierwsze dziecko. Byłam młodą mamą, blogów/stories/instablogów itd jeszcze za bardzo nie było, opierałam się więc głównie na radach mamy, babci i teściowej, a także starszych sióstr. Nie raz mi się wydawało, że tyle ubrań to przesada, ale skoro wszyscy, który już dzieci wychowali tak mówią, to chyba mają rację… Dopiero po kilku miesiącach, gdy nastała wiosna i mi było gorąco w krótkim rękawie, a mama i teściowa się oburzyły, że synkowi nie zakładam czapeczki i body z długim rękawem, zrozumiałam że od kilku miesięcy tłuką mi głupoty do głowy, a ja się do tego stosuję ♀️ Kolejne dzieci ubierałam już zupełnie inaczej, dużo lżej, oczywiście w granicach rozsądku (wspomniany w komentarzu wyżej dresik przy 3 stopniach uważam za przesadę w drugą stronę). Natomiast odkąd dzieci podrosły i ubierają się samodzielnie, okazało się, że mają dużo większą tolerancję na zimno, niż choćby ja i dopóki nie ma naprawdę porządnych mrozów, zwyczajnie pocą się i męczą jeśli pod kurtką mają dodatkową bluzę, lub gdy wcisnę im na głowę czapkę. Zakładają więc (nawet przy minusowych temperaturach) jedynie bluzkę z długim rękawem i lekką kurtkę zimową/przejściówkę, do tego szalik-golf i rękawiczki. Nie tolerują też żadnych rajstop, czy ocieplaczy na nogi. Mowa oczywoście o spacerze. Do zabawy na śniegu mają spodnie śniegowe. I wcale nie marzną. Jak dotąd żadne z nich nie wymagało nigdy podania antybiotyku, a najstarszy z nich ma już 10 lat. Moja najmłodsza córka (2 latka) w zimie w domu biegała często gęsto na bosaka, choć nie mamy podłogówki ani dywanów i płytki są zimne. Nie znosi ani żadnych kapci ani skarpetek. Poza lekkim przeziębieniem nigdy nic jej nie było. Także zgadzam się w 100%, że nie ma co huhać i dmuchać na dzieci w tej kwesti, odrobina chłodu (nie mylić z porządnym wychłodzeniem) jeszcze nikomu nie zaszkodziła. Dodam jeszcze, że ja jako dzieciak wracałam do domu z sanek, czy choćby ze szkoły z przemoczonymi kozakami, rękawiczkami i spodniami i żyję po dziś dzień 🙂 A mrozy były nie takie jak obecnie..